Kwaśniutki DIY house z Estonii z 1995/1996. Tanie, ale uduchowione maszyny, książkowe inspiracje (to wyobrażony soundtrack do „Małego Księcia”), lekki zaduch, ale wystarczająco dużo powietrza, żeby sobie trochę pomarzyć. Głośne tłoczenie na 2 płytach do przetapiania mózgów, wycinka i analogowy mastering autorstwa Tima Xaviera. Dla fanów Irdial, Stroom, gumowych młotków i dam zagubionych we mgle oraz tych przypruszonych kurzem.