Psychodeliczny rytuał Naphty i jego Szamanów.
Po świetnie przyjętym, debiutanckim albumie ‘7th Expedition” (Transatlantyk), serii winylowych epek (Studio Barnhus, OMENA, Father And Son Records And Tapes), i występach, które zaprowadziły go m.in. do Korei Południowej i Japonii, muzyk, DJ i producent Naphta (absolwent RBMA 2011), wraca z kolejną długogrającą płytą. O ile debiut został nagrany przy pomocy muzyków z całego świata, tak “Naphta and The Shamans” gromadzi wszystkich gości w jednym, wrocławskim studiu.
Do tej pory podstawą twórczości Naphty było kreatywne wykorzystywanie sampli - tym razem styl pracy uległ zmianie. Artysta chwycił za gitarę elektryczną i basową, instrumenty perkusyjne i klawiszowe oraz maszyny perkusyjne, zupełnie rezygnując z sampli. Choć wciąż słychać inspiracje muzyką afrykańską, jazzem, czy muzyką elektroniczną, to na “Naphta and The Shamans” akcenty przesunęły się w stronę rocka - szczególnie w jego psychodelicznej odmianie. Wysyłanie ścieżek wokół globu jest interesujące i prowadzi do fajnych efektów, ale tym razem chciałem położyć nacisk na osobisty kontakt z ludźmi, z którymi współpracuję - mówi Naphta. Efekt tych kontaktów to “Naphta and The Shamans” - 10 utworów, na których purpurowy dubstep miesza się z jazzem, psychodeliczny rock z UK funky, a szamański dub z ambientem. Album spinają utwory “Dim Daybreak” i “Pale Dusk”, nagrane z gościnnym udziałem Jaqa Mernera - wokalisty zespołu Kroki. Uciekam od robienia muzyki z wokalem, czy ściślej z tekstami - co się oczywiście może zmienić - ale w wypadku tych utworów Jaq wyśpiewuje abstrakcyjne frazy, podkreślające główny temat albumu: ucieczkę do innego świata - mówi Naphta. Najlepszym wehikułem takiej ucieczki jest muzyka, a szczególnie różnorodność gatunków, z których można czerpać. Czy będzie to disco w “Explorer’s Judgement”, dubstep w “Stalking Knights”, indie rock we “Frozen Paths” czy dub w “Firelink Shrine” - Naphta czerpie z gatunków muzycznych te elementy, które najbardziej pasują do jego autorskiej wizji. Nie zależy mi na odtwarzaniu przeszłości, czy teraźniejszości, ani składaniu hołdów. Różna muzyka towarzyszy mi w różnych momentach i chcę tę różnorodność oddać we własnej twórczości, ale wciąż zachowując własny styl - deklaruje. I ten styl najbardziej słychać w ekscytującej warstwie rytmicznej “Naphta And the Shamans” - czy będą to szamańskie perkusjonalia czy miarowe uderzenia drum maszyny, wciąż słychać, że to ten sam artysta, który nagrał “7th Expedition”. W przeciwieństwie do debiutu, nie tworzyłem narracji towarzyszącej muzyce. Zamiast wymyślonej historii album snuje opowieść w dźwiękach - dlatego tak ważna jest kolejność utworów i ich wzajemne relacje. Tym sposobem każdy może dopowiedzieć sobie, co tak naprawdę dzieje się na albumie, kto jest jego bohaterem lub bohaterką i co go/ją spotyka. W pewnym sensie chciałem oddać szczątkowy sposób narracji Hidetaki Miyazakiego, twórcy serii gier Dark Souls, które miały na mnie wielki wpływ. Album jest skonstruowany do cyklicznych odtworzeń, każde może odkryć coś innego i zmienić opowiadaną historię - mówi Naphta. W snuciu tej historii pomogła mu cała przyjacielska ekipa. W produkcji i pisaniu kilku numerów wsparł go Marcin Mrówka (ex-Oxford Drama, Bluszcz), w kilku partiach instrumentalnych Vojto Monteur i Paweł Stachowiak z EABS, za syntezatorami w utworze zamykającym zasiadł Bartosz Kruczyński (ex-Ptaki, Earth Trax). A to tylko początek listy współpracowników i współpracowniczek. Okres powstawania albumu to bardzo dużo jam sessions z różnymi ludźmi i lista gości to odzwierciedla. Również bardziej żywy charakter albumu był próbą zamknięcia tego okresu w stałej formie - deklaruje Naphta. Okładka, autorstwa Zbioka Czajkowskiego, również odzwierciedla narracyjne ambicje muzyki. Chciałem czegoś, co będzie odsyłać w równym stopniu do psychodelii, co do epickiego kiczu, jaki uwielbiam: Iron Maiden, świat Warhammera 40K, fantasy. To może być sugestia, jak czytać historię z albumu, ale zupełnie nie musi. Za mastering “Naphta And the Shamans” odpowiada Paweł Bartnik, a warstwę graficzną Zbiok Czajkowski. Preorder albumu wystartował 30 kwietnia, natomiast cały krążek zarówno fizycznie jak i w serwisach streamingowych będzie dostępny od 21 maja.