Surly “Trip To Warsaw” - footwork z Chicago z duchem polskiego jazzu.
Fuzja Polskiego Jazzu i chicagowskiego wyrazu muzycznego która powstała w głowie Surly’ego, pojawiła się w sieci pod koniec maja 2017 roku za sprawą Polish Juke, robiąc sporo zamieszania na scenie. Rozpisywał się o nim portal Noisey, jego muzyka była grana przez Kode 9 czy Kutmah w NTS Radio. W podsumowaniu roku muzyki z Nowej Zelandii portal beehype pisał o nim: “Album wydany przez Polish Juke jest jednym z niezauważonych arcydzieł 2017 roku”.
Od dnia premiery było jasne, że “Trip To Warsaw” to pozycja na tyle wyjątkowa, że należało ją uwiecznić na płycie winylowej. Kamień milowy w gatunkach juke/footwork z pewnością na to zasługuje. Dlatego Astigmatic Records we współpracy z Polish Juke prezentuje zremasterowaną wersję “Trip To Warsaw EP”, rozszerzoną o jeden utwór “Whispers Through the Wall”. Dodatkowy utwór będzie dostępny tylko na winylu.
Surly, nowozelandczyk, członek kalifornijskiego crew Juke Bounce Werk słynie z eksperymentalnego i autorskiego podejścia do juke/footwork, stawiając go w awangardzie tych styli. Scott Ludvigson, bo takie jest jego prawdziwe imię, stara się unikać standardowych brzmień wykorzystywanych w tych gatunkach, jednocześnie zachowując te same rytmiki im towarzyszące. Z takim samym podejściem powstała EP-ka “Trip To Warsaw”.
Tytuł nie jest przypadkowy, album jest hołdem dla polskiego jazzu. Romantyzm, melancholia, miłość, wojna, niepokój, unoszący się dym z papierosów na jazzowych sesjach czy w ciasnych lokalach, w których rozbrzmiewała ta muzyka - wszystko to można poczuć słuchając tego materiału (“Thriteen”, “4Q 510-511”, “Train to Lodz”). Z drugiej strony mamy nowoczesne elementy, które kładą nacisk na szybką, połamaną lecz minimalistyczną perkusję i potężny bass (“Scare Em to Death”,”'Wait Til The Stick Comes”). Ten album to wehikuł czasu zabierający footwork o dekady wstecz, za żelazną kurtynę.
Wybór polskiego jazzu też nie jest przypadkowy. Jego ojciec Tom Ludvigson jest znanym nowozelandzkim jazzmanem, który grywał z Krzysztofem Ścierańskim z legendarnej polskiej grupy Laboratorium. Zaszczepił w synu wiedzę i miłość do muzyki. Być może gdyby nie on, ten album nigdy by nie powstał, a zwłaszcza w takiej formie. Tom Ludvigson jest artystą wszechstronnym. Dlatego na płycie Surly’ego dołożył swoją cegiełkę nie jako instrumentalista, ale jako projektant graficzny w postaci wspaniałej ilustracji, zdobiącej front albumu.