Michał Wolski to aktywny muzyk, dziennikarz, radiowiec i niestrudzony promotor estetyki dub techno. Osiem rozbudowanych kompozycji z jego nowej płyty pt. “La Mer” (Morze) przywołuje szczególne momenty, w których dźwięk staje się ruchem kinetycznej rzeźby, abstrakcyjnym obrazem czy nawet filmowym reportażem z bezkresów Arktyki. Osobista i introwertyczna, a zarazem niosąca pewien ładunek uniwersalnego przesłania (kosmiczne osamotnienie? życie molekuł?), przestrzeń generowana przez Wolskiego uwodzi i wsysa słuchacza przez całe 75 minut. Skojarzenia z rzeźbiarską obróbką materii nie są przypadkowe. Na czwartej długogrającej płycie artysta świadomie kształtuje kompleksową i nasyconą formę, rozwijając - znane z wcześniejszych wydawnictw - zamiłowanie do badania mrocznych zaułków syntezy i sound designu.
W jego zróżnicowanej i jednocześnie konsekwentnej narracji odnajdziemy nawiązania do najwybitniejszych protoplastów w rodzaju Pan Sonic, Rhythm & Sound czy pustynnych medytacji Vatican Shadow. Kluczem spójności albumu nie jest jednak potęga cytatu, lecz skala i głębia wyobrażonych atmosfer i nieistniejących geografii.
Utopijne konstrukcje Wolskiego nie są zestawem niewinnych morskich fantazji dźwiękowych. „La Mer” to indywidualistyczna wizja nowych światów słuchania ORAZ słyszenia, prawdziwie głęboka akustyczna ekologia w czasach szumu.